Znowu muszę się przyznać, że byłam tak niegrzeczna, że na prezent urodzinowy dla kolegi Męża kupiłam książkę, którą sama pragnęłam przeczytać. Ale na początek dygresja - przez ostatnie lata mam prawdziwą potrzebę poznawania historii "od kuchni", poprzez pryzmat jednostkowych losów. Nie nazwałabym może tego obsesją, ale wszelkie książki na ten temat są dla mnie jak nagroda. Nie podręczniki i daty, ale ukazywanie, że historia to proces przyczynowo-skutkowy. Brzmi banalnie, ale dopiero teraz odkrywam, jak ciekawa to dziedzina.
Nie inaczej było z "Dziewczynami wojennymi" Łukasza Modelskiego. Książka ta opisem losów kilkunastu kobiet, którym przyszło dojrzewać w czasie II wojny światowej. I relacją, jak radziły sobie w czasie wojennej zawieruchy.
Moim zdaniem są to opowieści nie tylko o wielkiej sile ducha, nadzwyczajnej odwadze, ale także o marzeniach, które potrafiły zmienić rzeczywistość. Nie tylko bowiem główne bohaterki opowieści, ale i drugoplanowe postaci - wszyscy marzyli, że uda się tę wojnę wygrać.
Powiem szczerze, że niektóre z tych kobiet polubiłam od razu - zwłaszcza Magdę Rusinek, a inne trochę mniej. Wielka jest to siła tej książki - autor ukazuje nam prawdziwe historie, prawdziwych kobiet. Nie ludzi odlanych z brązu.
Naprawdę, najgoręcej polecam w te upalne dni, bo historie nie tylko wrastają w pamięć, ale pobudzają do wielu, bardzo wielu refleksji. Jakich? Niech to odkryje każdy Czytelnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz