Oglądając kilka lat temu zwiastuny wchodzącego wtedy do kin dzieła pod tytułem "Tron" miałam przeczucie, że to będzie obraz wyjątkowo żenujący. Ale ostatnio, z braku zupełnie innych możliwości i przemożnej chęci obejrzenia czegokolwiek, włączyliśmy z mężem tv na ten właśnie obraz.
I cóż mogę powiedzieć? No nie ma w "Tronie" niczego nadzwyczajnego, przeciętny filmik, nawet mniej niż przeciętny, bo oprócz tego, że jest dość mierny wizualnie, to jeszcze rości sobie prawo do metafizycznych rozważań, z czego wychodzi pseudointelektualny bełkot. Nie będę się nawet rozwodzić nad fabułą, która jest banalna jak telenowela i w ogóle bym nie traciła czasu na dywagacje gdyby nie
MUZYKA
która jest po prostu niesamowita. Tylko dla tej warstwy dało się obejrzeć "Tron" w całości, a nawet dzięki soundrackowi Daft Punkt (którzy za niego odpowiadają ) mogłabym ten film po prostu polecić. Zaznaczając oczywiście wszystkie jego minusy:)
Ścieżkę dźwiękową miałam już od dawna i nawet sama brzmi świetnie, ale razem z obrazem tworzy coś niesamowitego.
Odpowiadając na tytułowe pytanie : tak, beznadziejny film da się uratować (w tym sensie, że widz obejrzy go do końca), ale tylko pod warunkiem, że jeden z jego elementów będzie genialny.
Nie dodaję linków z jednego powodu - polecam obejrzeć całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz