wtorek, 2 października 2012

Wyższy level hardkoru czyli jestę filozofę

Zacznę od razu z grubej rury, bez żadnej ściemy - wybrałam się na studia filozoficzne. Po czterech miesiącach intensywnego i bezowocnego poszukiwania pracy (miałam tylko dwa wymagania - żeby nie był to sklep spożywczy i mięsny) pomyślałam sobie - a co, będę chociaż mądrzejsza, dopełnię swoje humanistyczne wykształcenie, a i może do doktoratu się to jakoś przyda.
Tak więc dzisiaj zasiadłam po raz pierwszy w ławie instytutu filozofii i do tej pory nie mogę się połapać.
Rano mieliśmy wykład z logiki i wykładowca był... wyjątkowo charyzmatyczny i raczył studentów takimi tekstami, których jeszcze w swojej karierze nie słyszałam. Jednakże oceniam go bardzo na plus i chociaż przedmiot wydaje mi się wyjątkowo hermetyczny, to z przyjemnością będę na niego chodzić i przypatrywać się, co Pan jeszcze wymyśli.

Najbardziej jednak, co mnie zdziwiło, to porządek organizacyjny, we wszelkim tego słowa znaczeniu. U nas, na polonistyce, w pierwszym tygodniu października panowała walka i chaos (żeby nawet nie powiedzieć - burdel). A tutaj? Kultura, nikt się nie bije o miejsca na seminarium, nikomu nie skacze ciśnienie przy wyborze grup, każdy grzecznie czeka przed sekretariatem na wpisanie się w odpowiednią listę (to już mnie rozwaliło! W moim dotychczasowym doświadczeniu na zajęcia, które były najbardziej atrakcyjne - tematycznie czy "godzinowo" - robiło się jakąś szemraną listę i kto pierwszy ją zaniósł wykładowcy, ten miał farta. Reszta przeklinała w głos i odgrażała się, że sobie to zapamięta i w następnym semestrze pomści sprawę nie umieszczając delikwenta/delikwentki na wybranym przedmiocie. I tak co semestr).

Wydaje mi się, że klimat zajęć będzie zupełnie różny od tych znanych mi dotychczas. A co się okaże? Zobaczymy, ale pewnie jeszcze napiszę na ten temat kilka słów w przyszłości.

Można się zastanawiać - po co ten post? Jest niezbyt długi, bardzo niekonkretny.
Co, Margaryno, chciałaś się pochwalić, jaka jesteś mądra?
Odpowiedź jest banalna - każda nowość w życiu musi być oswojona. W ten sposób ja oswajam nowy rozdział o nazwie studia filozoficzne. Czy okaże się to wyborem dobrym, czy złym - czas pokaże. Liczę tylko na jedno - że będzie to fascynująca podróż intelektualna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz