poniedziałek, 12 września 2011

" Znacie? No to posłuchajcie"

Do "Lali" Jacka Dehnela miałam dwa podejścia. Za pierwszym razem, po kilku stronach, wrzuciłam powieść do kąta, jakoś nie mogąc się odnaleźć w narracji. Ale dzięki mojej koleżance, Marcelinie, najprawdziwszemu z moli książkowych, która bardzo entuzjastycznie się o "Lali" wypowiadała, postanowiłam do niej powrócić. I absolutnie się nie zawiodłam!



Jest to powieść, do której wchodzi się powoli, bo odmalowuje, opisuje świat, którego już dawno nie ma. Narrator układa z postrzępionych opowieści swojej babci wspaniałą mozaikę wielobarwnej, przepięknej rzeczywistości. Dodać należy, że babcia narratora to jednocześnie babcia Autora, więc wszystkie zdarzenia są prawdziwe (choć oczywiście ciężko zdefiniować, czym jest prawda) - opisane są tak, jak pamiętała je Helena Bieniecka, nazywana przez wszystkich Lalą.

Poznaje więc czytelnik całe życie Lali, jej dzieciństwo, młodość, czas wojennej zawieruchy, losy po wojnie, aż do czasów współczesnych. Babcia jednak wspomina wszystko bardzo szczegółowo, niezwykle barwnie, snując opowieści o rodzinie, znajomych, chłopach ze wsi, opowiada też  o ludziach, których spotkała tylko raz, a wywarli na niej wielkie wrażenie. Odmalowuje portret świata, w którym żyła, wydobywając go z mroków zapomnienia, niczym skarb.

Ciężko jest mi pisać o tej książce, ponieważ bardzo mnie wzrusza. Wzrusza mnie ten świat, który był, a nie powróci. Wzrusza mnie postawa wnuczka, czyli Jacka Dehnela, który z czułością przygląda się babci i spisuje dzieje jej i osób z jej otoczenia. Wzrusza mnie też los Lali - kobiety wykształconej, inteligentki, silnej osobowości, kobiety o niezwykłym charcie ducha, odważnej, która "na stare lata" cierpi na demencję... I znowu powrócę do Jacka Dehnela - sposób, w jaki pielęgnuje babcię, dba o nią, jak przygląda się babci podczas jej snu.. To bardzo wiele mówi o rodzinie, w której się wychowywał, o babci - musiała być dla niego jedną z najważniejszych osób w życiu, że zamiast oddać do domu opieki lub zakładu (co jest przecież szalenie częste), pomaga jej, aby być z nią jak najdłużej.

Jest to naprawdę piękna książka. Pełna wzruszających historii, ale też momentami bardzo śmieszna - naprawdę rechotałam się przy niej nie raz!
Pokazuje, jakie naprawdę jest życie - czasami słodkie, czasami gorzkie, czasami absurdalne.
Jest to też opowieść o niezwykłej kobiecie - Lala jest kobietą bardzo odważną, silną psychicznie, wytrzymałą, a przy tym delikatną i wrażliwą. Sama o kobietach w swojej rodzinie mówi tak: "pochodzę z rodziny, w której kobiety były dumne, silne i uparte" - i ona dokładnie taka jest!

Do tej książki na pewno powrócę nieraz i te historie będę odkrywać na nowo, bo są to historie Polaków, Rosjan, Żydów, których nie przeczytamy w podręczniku, a które uzupełniają podręcznikowe daty. Nie poznajemy historii narodów, ale poszczególnych ludzi, znanych z imienia i nazwiska - ich los przed to bardziej nas dotyka, obchodzi. Np. opowieść o lekarzu żydowskiego pochodzenia, najlepszym chirurgu w okolicy - nie wyglądał na Żyda, więc jakoś nikt go nie zaczepiał, ale jego syn miał typowy wygląd synów mojżeszowych. Kiedy w czasie wojny zapukał do niego gestapowiec ze swoją ranną suczką, układ był prosty - lekarz ratuje psa, syn i żona nie idą do obozu. I uratował.
Albo inna - w Lisowie był ksiądz, który nie krył tego, że celibat jest dla niego kwestią nie do przyjęcia i miał sporo dzieci we wsi, na co sami chłopi mówili "te tsy som moje, a te dwa ksiundza". Takich opowieści jest tam naprawdę wiele i wszystkie są warte poznania. Cały tamten świat jest wart poznania.

Gdybym miała opisać jednym słowem tę książkę, napisałabym, że jest "czuła" - bo wyrasta z czułości wnuczka nad schorowaną babcią, która miała naprawdę piękne, wspaniałe życie i należy jej się pamięć, ale też czułość nad przeszłością.

Do tej książki na pewno powrócę nieraz, ale ma ona dla mnie dość smutne przesłanie - że kiedyś wszyscy skończymy jako bohaterowie zapomnianej anegdoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz