poniedziałek, 26 grudnia 2011

Anatomia jąkania

Wybór o filmu "Jak zostać królem" (chociaż polski przekład tytułu uważam za niezbyt fortunny - oryginalny "King's Speech" jest dużo lepszy) na czas pomiędzy kolacją wigilijną a pasterką uważam za jak najbardziej udany, ba! najlepszy z możliwych.

Opowiada on autentyczną historię króla Jerzego VI, jeszcze przed objęciem tronu i tuż po tym. Otóż książę Albert miał bardzo nieprzyjemną i utrudniającą życie przypadłość - jąkał się. Może się to wydawać dość błahe, ale dla kogoś, kto musi przemawiać publicznie i nie jest w stanie wymówić poprawnie właściwie żadnego słowa - tak, to może być problem, niezależnie od tego, czy należy do rodziny królewskiej, czy nie.

Widzimy księcia podczas oficjalnych przemówień, który musi znosić spuszczony wzrok poddanych, ich niecierpliwość, zakłopotanie. Widzimy też próby przezwyciężenia, wyleczenia tego przykrego natręctwa. "Normalne" terapie okazują się kompletnie bezskuteczne.
Książę udaje się do specjalisty, który nie dość, że ma niekonwencjonalne metody, to jeszcze nie ma w tym kierunku żadnego dyplomu!

Jak ta cała historia się potoczy - nie będę już opowiadać, omawiać, ale gorąco polecam każdemu, aby po ten film sięgnął.
Co mnie w nim ujęło szczególnie? Kilka rzeczy. Przede wszystkim oparty na faktach, a historia tak podana zawsze jest fascynująca. Zwłaszcza historia rodziny królewskiej, zza kuluarów, ma szczególny posmak.
Następnie - ukazuje, że jąkanie się to nie jest przypadłość fizyczna, a ma swoje korzenie w psychice, korzenie głębokie  i nieświadome.
Jest to też przepięknie opowiedziana historia przyjaźni, nietypowej, ale ciepłej i dozgonnej. Jest to też po części historia Europy.
Przewspaniałe aktorstwo - zarówno Colin Firth, jak i Geoffrey Rush, ale tak naprawdę ujęła mnie Helena Bonham Carter - w roli Królowej Elżbiety po prostu zjawiskowa, postaci tej nie da się nie lubić - z jednej strony przecież skrępowana sztywnymi więzami konwenansu, ale z drugiej - naprawdę czuła, naprawdę kochająca, naprawdę dbająca, by na końcu być naprawdę dumną z męża.

Przewspaniała opowieść, fascynująca i zapadająca w pamięć, ale opowiedziana bez patosu, bez kiczu i lukru. Polecam.


Ostatnia scena jest wręcz majstersztykiem - słowa przemówienia trzymają w napięciu tak, że widz niemalże śledzi akcję na wdechu tylko, odczuwając każdą sylabę.

1 komentarz:

  1. Film jest swietny ze wspaniałą grą aktorską.
    Kiedy ostatnim razem mama odwiedziła mnie w UK poraczyłam ją filmową lekcją "historii" Wielkiej Brytanii. na początek "The other Boleyn girl", następnie "Elżbieta I" i "Elżbieta I -złoty wiek", potem własnie "King's speech", a na koniec "Królowa". Następnym razem będzie pewnie "Żelazna dama":)

    OdpowiedzUsuń