Kolejnym filmem, który absolutnie ze świątecznym szałem nie ma nic wspólnego, ale który mam ochotę sobie przypomnieć, jest "Irina Palm".
Opowiada on o starszej kobiecie, chyba z tego co pamiętam Maggie jest wdową, ma rodzinę, wnuka. I w rodzinie pojawiają się problemy, choroba, potrzebne jest kosztowne leczenie, żeby wnuczek mógł wyzdrowieć. Maggie podciąga rękawy i... bierze sprawy w swoje ręce. Proszę mi wierzyć - w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż zajęcie, którego się podejmuje jest bardzo specyficzne. Nic więcej nie powiem:)
Po ten film naprawdę warto sięgnąć, a powodów jest kilka i każdy jest dobry. Po pierwsze - opowiada historię niby znaną i banalnie brzmiącą, ale zupełnie nieprzewidywalną.
Po drugie - bardzo ciekawy scenariusz - pamiętam, że rozbawił mnie i wzruszył.
Po trzecie - świetny aktorsko.
Polecam, bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz