niedziela, 18 grudnia 2011

Trudna sztuka pisania o niczym

Z felietonem jak z deserem - ma być lekki, ale pyszny i - co najważniejsze - musi sprawiać przyjemność. W pismach kobiecych, o których zaraz będę pisać, felietonistami są osoby znane, lubiane, które mają coś do powiedzenia (w założeniach). Piszą o sprawach, które ich nurtują, obchodzą, bawią lub po prostu o sprawach, które, ich zdaniem, są godne uwagi i podzielenia się z Czytelnikami.

Lubię czytać felietony dokładnie z tego samego powodu, dla którego przepadam za słodyczami. Ale nie wszystkie słodycze są pyszne, nie po wszystkie warto sięgnąć - są tylko zapychaczami, pod ładnym papierkiem kryje się czekoladopodobna zlepka, a do tego odkładają się w biodrach. Tak. Dokładnie tak samo jest z felietonem. 

Ostatnio miałam w rękach dwie gazety - Zwierciadło (po które sięgam bardzo często) oraz PANIĄ (po którą sięgam dużo rzadziej, nie bez przyczyny). Są na kartach tych czasopism stałe rubryki z felietonami, które pokrótce omówię, gdyż wydają mi się omówienia warte. Wzięłam pod lupę tylko dwa numery czasopism, aby pokrótce scharakteryzować tematykę, a nie robić jej przekrój. Ocena dotyczy poszczególnych tekstów. 
Deserowe porównania nieprzypadkowe. 

Zwierciadło, grudzień 2011 


Felieton gościnny, ANNE APPLEBAUM - SIKORSKA, Z ogrodu nad Notecią

Pani Applebaum pisze na temat swojej fascynacji kulinarnym światem - ku własnemu sporemu zdziwieniu wydała książkę kucharską. Może to się wydawać dziwne w przypadku uznanej, nagrodzonej Pulitzerem, pisarki. Jednakże bardzo przekonująco pisze o swej fascynacji polską kuchnią - szuka nowych składników, miesza, uczy się, poznaje - dla osoby obcej takie odkrywanie może być czymś w rodzaju zapuszczania korzeni - poznawanie kultury od strony smaku. Wydaje mi się to bardzo trafne. I wspaniale napisane. 
Ocena: Sałatka owocowa. Nie z granatów, ananasów, papai i liczi, ale z truskawek, malin, porzeczek, agrestu i borówek. 



MACIEJ STUHR, Zawracanie Wisły... biustem

Wszyscy wiemy, że cały szereg ludzi nie wiadomo skąd istnieje w polskim szoł - bizie. Pan Maciej, którego nota bene nie da się nie lubić, szeroko się na temat pani z biustem imponującym, ale bezmózgą główką, rozpisuje. Tyle, że czytelnik już to wszystko od dawna wie. Ale naprawdę świetne pióro. 
Ocena: Ciasto z proszku. Ładnie wygląda, nawet smakuje, ale banalne. 



PAULINA PRZYBYSZ, Gwiazdka pomyślności

Gdybym miała oceniać poprzednie felietony Pauliny Przybysz, nie byłaby to zbyt dobra ocena. Ale skoro uparłam się, że oceniam tylko z tych pojedynczych numerów... Ten naprawdę mi się spodobał, bo zgadzam się, że nacisk społeczny na odświętność tych dni jest jednak piękny. Pani Paulina pisze, że utknęli niegdyś z chłopakiem 23. grudnia na lotnisku w Sri Lance i istniało prawdopodobieństwo, iż nie wrócą na Święta do domu - co ich, dorosłych przecież ludzi, przejęło. Niby święta to amok i trochę tandeta, ale każdy z nas chce je przeżyć. Przeżywać co rok. 
Ocena: Piernik ze śliwkami i polewą czekoladową. 




KATARZYNA MILLER, Bezimienna

Pani Katarzyna pisze o dziewczynie, która całkowicie zatraciła się w życiu rodzinnym, zapominając o sobie. Ile razy już to słyszeliśmy?
Ocena: Ekler z kiepskiej cukierni. Ciężko dokończyć. 



TOMASZ JASTURN, Jak dostałem Nobla

Mądry i wspaniale napisany komentarz o przyznaniu literackiego Nobla Transtromerowi. Przykład, jak pisać felietony - dygresje, anegdoty, swój punkt widzenia - na jednej stronie a4. 
Ocena: Ciasto czekoladowe z czekoladową masą i wiśniami z galaretką na górze. Mam nieustanną ochotę na dokładkę. 



Dorota Masłowska, Wek z latem

Chociaż felietony Masłowskiej z "Przekroju" dostałyby ode mnie kiszonego ogórka, mam ochotę kupić następny numer "Zwierciadła"  właśnie dla jej rubryki. Pisze ona o kwestiach... kulinarnych. Ale jak! W  zadziorno - ironiczny sposób, charakterystycznym dla siebie stylem. Dobrego pisarza można poznać po tym, że dobrze pisze na każdy temat. 
Ocena: Oglądałam kiedyś jakiś program kulinarny i pani robiła bekon z czekoladą. Niby dziwaczne, niedobre - a pani stwierdziła, że pyszne. 



PANI, wrzesień 2011


Krystyna Janda, Pyta Pani dlaczego?

Pani Janda odpowiada Czytelniczkom na listy. W tym numerze - kobiecie, która straciła dziecko. Pani Janda bezbłędna, nawet w takiej delikatnej kwestii.
Ocena: Nic w tym ze słodyczy. 



Paulo Coelho, Religia i grzech

I mam ochotę napisać: BUAHAHAHAHA!! Zawsze, jak czytam Coelho, mam wrażenie, że ktoś sobie robi ze mnie jaja. Odkąd wyrosłam z tego w gimnazjum, nie widzę ani jednego powodu, żeby czytać cokolwiek spod Jego pióra. Brednie do pierwiastka wszechświatowego. Dosłownie. 
Ocena: Makowiec, pięknie wyglądający i wylukrowany, a w środku - zakalec. Zakalec jakich mało. 



Roma Ligocka, Franciszka

Nie wiem, po co pisać takie felietony, O kobiecie, jakich wiele - pięknej, zdolnej, bogatej, ale mającej problemy. Może kobiety piękne, zdolne, bogate i z problemami lubią to czytać. Może dlatego. I przepraszam bardzo - kończenie jakiegokolwiek tekstu trzykropkiem - "I tak pozwalam, żeby pochłonęła ją noc..."? Takie coś pisało się w gimnazjum. Jeśli nie w podstawówce. 
Ocena: Jakieś takie ciastko w witrynie cukierni, na które wcale a wcale nie ma się ochoty. 



Janusz L. Wiśniewski, O układaniu kwiatów

Jeszcze lepiej niż powyżej. O bajecznie bogatym synu potentata Rolniczych Sił Zbrojnych czyli kombajnów, który kocha układać kwiaty i chce, zamiast pracy w kombajnowej korporacji, być biedny.  I ten koniec: "On nienawidzi rzeczy. On chce być...". No tu się naprawdę zdziwiłam. Wątpliwości dokładnie te same co powyżej. 
Ocena: Sernik "inwencja kuchrza" - dodajemy wszystko, co tylko mamy pod ręką, a i tak zapominamy o proszku do pieczenia. 



Sylwia Chutnik, Niezbędne tarcze

Sylwia Chutnik udowadnia, że ma świetne pióro. O prawa kobiet walczy w najlepszy z możliwych sposobów - taktownie, ale dobitnie. Bez agresji - ale tak, że słowa zapadają w pamięć. I jakoś bez trzykropka kończy. Klasa.
Ocena: Gorzkie, bardzo gorzkie ciasto. 



Wnioski: 
Wyższość Zwierciadła nad Panią. 
Młode pisarki rządzą. 
Kategoria obchodzi mnie to jest subiektywna. Dokładnie tak, jak wybór deserów - każdemu smakuje co innego, ja na przykład nie lubię orzechów, podobnie jak nie lubię Coelho. Ale są osoby, które lubią orzechy.


Wniosek ostateczny:

Pisanie o wszystkim i niczym tak, żeby zainteresować czytelnika to rzeczywiście sztuka. Trudna sztuka. 

1 komentarz:

  1. Felietony bywają różne, ale rzeczywiście talent i inteligencję trzeba mieć aby pisać o niczym. Tematy bywają banalne, ale przemyślenia które rozwijają się w różnych kierunkach poruszają ważne problemy. Porównanie do łakoci -genialne!! Zresztą skojarzenia na Twoim blogu są bardzo trafne i niezwykle obrazowe.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń