poniedziałek, 18 czerwca 2012

Pakiet krwawy

Jako, że mam anginę, siedzę w domu i czynię relaks przed niezobowiązującą lekturą. Ostatnio miałam do czynienia z pozycjami, na co wskazuje tytuł, dość krwawymi, chociaż nie wszystkie były udane, a o tym poniżej.

Kryminał bubel czyli Yrsa, zawiodłaś mnie

Wspomniałam ostatnio, że dopadnę w ręce kryminały Yrsy Sigurdardottir, której powieść "Weź moją duszę" bardzo mi się podobała. Niestety, z kolejną częścią cyklu czyli "W proch się obrócisz" jest zupełnie odwrotnie. Nie podobała mi się nadzwyczajnie, a nawet uważam, że to jeden z gorszych kryminałów, jakie czytałam. Dlaczego? I teraz Czytelnikowi, który zechce przeczytać ten bubel Yrsy, do czego absolutnie nie namawiam, radzę, by opuścił wzrokiem kilka linijek, gdyż nie mam zamiaru taić tej nieudolnej fabuły.

Rzecz zaczyna się bardzo intrygująco. W miejscowości, w której w latach 70. XX wieku doszło do wybuchu wulkanu trwają prace archeologiczne, by wydobyć domy spod lawy. W piwnicy jednego z domów zostają znalezione zwłoki oraz głowa, schowana do pudła.
Sprawa, którą prowadzi znana już Czytelnikom prawniczka Thora, wydaje się zagmatwana przez jakieś, no niech będzie 100 stron. Reszta to już tylko nieudolne owijanie w bawełnę i wydłużanie stron na siłę. Wielu rzeczy nie tylko się domyślałam, ale wściekałam się wręcz, że autorka tak długo i topornie każe dochodzić Thorze do oczywistych wniosków.

Mamy więc ciała (razem z głową, bez korpusu, ale za to z genitaliami w ustach) czwórki brytyjskich marynarzy. Mamy zmarłą pielęgniarkę, której postać bezpośrednio nawiązuje do ciał. Pielęgniarka ta jest bardzo zaangażowana w pomoc ofiarom gwałtu. Dowiadujemy się również stosunkowo na początku powieści, iż w noc wybuchu wulkanu doszło do szkolnej biby, na której większość uczniów straszecznie się spiła, a rzeczona pielęgniarka, oczywiście jako nastolatka, musiała iść sama do domu przez port, w którym (już po zaginięciu marynarzy), znaleziono ślady krwi, a marynarze przepadli bez wieści. Żeby było bardziej zaskakująco (a raczej "zaskakująco"), nastolatka owa przez rok od tego momentu przebywa w miejscu, które trudno zlokalizować.
Jeszcze jak dodam, że społeczność jest mała i wcielana jest w życie zasada "jeden za wszystkich", a najbardziej bolą i szokują krzywdy wyrządzone dziecku, to... to już po prostu wszystko wiadomo. W książce jest absolutnie nie inaczej, czytelnik bardzo łatwo domyśla się zakończenia i naprawdę nie widzę powodu, aby ktokolwiek miał tę książkę czytać. Nie ma nic gorszego niż przewidywalny kryminał. Okładkę dodaję tylko ku przestrodze: NIE CZYTAĆ!



 Afrykańska historia z amerykańskim zakończeniem

Film "Niewolnica" obejrzeliśmy z mężem zupełnie przypadkowo, leciał, bo leciał, by w końcu nas w pewien sposób wciągnąć. Jest to historia Afrykanki, która wiodła szczęśliwe życie, była księżniczką plemienia. W dzieciństwie zostaje jednak porwana i sprzedana, by zostać właśnie tytułową niewolnicą. I tak miała szczęście, że nie trafiła jako dawca narządów lub do burdelu. Miała być pomocą domową, a właściwie kompleksowym robotem kuchennym, już od momentu porwania, czyli dzieciństwa, znęcano się nad nią, zmuszano do katorżniczej pracy. Jej ojciec jednak nigdy nie zwątpił w ocalenie córki i kiedy byli bardzo blisko siebie... dziewczyna zostaje wywieziona do Londynu, gdzie czeka ją taki sam, lub nawet gorszy los. Udaje jej się jednak uciec, a to na skutek tego, iż wynosząc śmieci, spotyka czarnoskórego, który okazuje się... jej rodakiem. Tak, to naprawdę bardzo prawdopodobne. Oczywiście dziewczyna ucieka i wraca do ojca. No nie jest to film, który należy oceniać w kategoriach artystycznych, ponieważ ma spełniać funkcję jedynie edukacyjną, zwracać uwagę na jakiś problem. Niestety, zakończenie pod tym względem jest naprawdę żałosne. Bo myślimy sobie, że to tak się dzieje, że każdy niewolnik zostaje cudem wyswobodzony. Uważam, że dużo mocniej w pamięci utkwiłoby mi, gdyby ta POSTAĆ (nie życzę nikomu takiego losu, mówimy o filmie fabularnym, nie dokumencie) nie skończyła dobrze, gdyby nie udało jej się przetrwać. Dlatego odczucia mam niezbyt pozytywne i również nie polecam, a problem niewolnictwa, na który film próbuje zwrócić uwagę, jej dość znany, często można spotkać w prasie czy dokumentach doniesienia o tym zagadnieniu. Mnie samej do tej pory dręczy raport w jakiejś gazecie, dotyczący niewolnictwa w Europie. Dzieci upośledzone umysłowo z biednych krajów sprzedawane tylko po to, żeby zaspokoić seksualne żądze najgorszych dewiantów. Dzieci, które są tylko mięsem, narzędziem, sprowadzone do naczynia na wszelkie ohydztwa. Ten film na pewno zapomnę. Tego artykułu - nigdy.


Spartacus - Blood and Fuck

Zaczęliśmy oglądać z mężem serial Spartacus, i o ile fabuła jego jakoś miażdżąco mnie nie wciąga, o tyle wizualnie jest świetny, chociaż do tej estetyki trzeba przywyknąć. Plenery generowane komputerowo nie jawią mi się jako kiczowate, jak na początku oglądania, lecz po prostu widzę w tym celowy zabieg. No i kolor krwi - czerwony, tak czerwony, jak w komiksach. Chociaż serial ten ma podtytuł "Blood and Sand", ten nadany przeze mnie jest dużo bardziej adekwatny i chyba nie muszę tłumaczyć, co mam na myśli. Pokazuje to jednak zapotrzebowanie na takie ostre sceny przemocy i seksu. To takie nasze współczesne igrzyska.

Mroczno i nieprzyjemnie, czyli kryminał taki, jak należy.

No wreszcie! Wiedziałam, że ta książka mnie nie zawiedzie i się nie pomyliłam. Kolejny z serii o Thorze kryminał Yrsy "Spójrz na mnie" zapragnęłam przeczytać, jak tylko zobaczyłam opis. Rzeczywiście, wszystko tutaj jest na miejscu, i sprawia, że pisarstwo Yrsy trzyma jednak poziom, poza oczywiście beznadziejną pozycją omawianą powyżej. W książce tej mamy bardzo zawikłaną zagadkę, której rzeczywiście widz się nie domyśla, wątpliwości piętrzą się lawinowo, a do tego ten dreszczyk... tu nawiedzony dom, tam tajemniczy sms, z telefonu, który trudno namierzyć... Nie będę się dłużej rozwodzić i chociaż nie jest to powieść idealna, to jednak bardzo wciągająca. Lecz ma jedno bardzo poważne "ale". Mianowicie klimat. Skandynawskie kryminały kocha się dlatego, że są mroczne nie tylko przez fabułę, lecz także mroczne jest całe otoczenie. W tej książce tego brak, i to brak odczuwalnie. Kiedy Thora wchodzi w zgliszcza spalonego szpitala psychiatrycznego, który pochłonął sporo ofiar... oślepia ją piękne słońce. Nie! Przyroda powinna być mroczna, powinna wtedy podkreślać nastrój. Przykładów takich jest mnóstwo. Niemniej jednak polecam. Książka ta jest ciekawa również ze względu na tło wydarzeń - dzieje się podczas kryzysu finansowego na Islandii, dowiadujemy się sporo o życiu mieszkańców w tamtym okresie. No i w pewnym sensie wskazuje na problem niepełnosprawności, ich życia, pracy z nimi. Polecam, godziny spędzone na tej powieści będą przyjemne (z dreszczykiem, chociaż "Weź moją duszę" podobał mi się dużo, dużo bardziej), a może w pewnym niewielkim sensie i pożyteczne.

1 komentarz:

  1. Współczuję anginy, ale zazdroszczę czasu na czytanie i oglądanie! Skandynawowie mają jasne włosy, ale czarną psychikę. Muszę zabrać się za jakieś tamtejsze kryminały, bo niedługo aż wstyd będzie się przyznać, że się ich nie zna!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń