WENO WRÓĆ!
Na razie jednak, póki nie mam lepszego pomysłu, podzielę się przemyśleniami dotyczącymi różności z sieci.
Nowa płyta Marii Peszek zmiotła mnie z czasoprzestrzeni. Jest rewelacyjna, niesamowite teksty, hipnotyczny wokal i jak zawsze - to piosenka aktorska, na granicy performance, która wszczepia się w mózg i nie puszcza, oj, długo nie puszcza.
Moja mama słucha jakiegoś komercyjnego radia i naprawdę rzadko kiedy udaje się znaleźć jakąś ciekawą nowość. Ale... czasami jednak się udaje. Ta piosenka spodobała mi się w remiksie, ale akustycznie brzmi dużo lepiej. Podobnie stylem troszkę do CocoRosie, trochę nawet do Joanny Newsom. Polecam.
Ostatnio oglądałam kawałek jakiegoś żenującego filmu o tematyce więziennej i wiecie Państwo kto tam śpiewał? W dosłownie epizodzie, jako więzienny występ - Anthony! Zdziwiłam się wielce, może oznacza to, że film nie był tak żenujący jak o nim myślę? Niestety, nie obejrzałam go ani nawet do połowy, ba! nawet nie wiem, jaki nosi tytuł. Prawdziwie profesjonalny bloger.
Jak oglądam teledyski często przewija się przez moją głowę dość banalne pytanie:
Czy Jennifer Lopez upadła na głowę?
Takie teledyski pasują do stylistyki jakiejś gorącej dwudziestki, a nie do gorącej niemal pięćdziesiątki, nawet, jeżeli wygląda tak jak ona. fenomenu pana Pitbulla to nie pojmę po prostu nigdy.
Podobne odczucia mam podczas oglądania nowego teledysku Edyty Górniak. Dziwny, bardzo dziwny.
Chciałabym bardzo polecić dwa miejsca w sieci:
Fanpage na fejsie firmy Lady Sloth - dla miłośniczek tego rodzaju mody jest to pozycja wręcz obowiązkowa. Moja przyjaciółka, która projektuje wszystkie ubrania, jest najbardziej kreatywną osobą, jaką znam. Nie jest to firma oparta na chińskiej masówce, a prawdziwa manufaktura, gdzie o każdy detal dbają niesamowite ręce świetnej krawcowej. Nie polecałabym żadnej ściemy, proszę mi wierzyć, nie ten nastrój.
tutaj
Drugim miejscem w sieci, które chciałabym polecić, to blog największego mola książkowego, jakiego znam, Pieguski. Ona naprawdę ZAWSZE czyta - na wykładach, ćwiczeniach, przerwach - korzysta z każdej wolnej chwilki i wyciąga książki, których pochłania nieprawdopodobne ilości. Jej miejsce w sieci jest naprawdę wyjątkowe i można ją poznać jako niezwykle taktowną krytyczkę, o dobrym guście i interesującym piórze.
Poza tym do Pieguski zawsze będę miała słabość. Podczas gdy siebie mogłabym porównać do kundla, który ciągle szczeka, na co bądź macha ogonem i ogólnie jest niezbyt rozgarnięty, to ona jest jak piękny, rasowy kot. Zawsze taktowna, z wrodzonym wdziękiem, klasą. Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazi za taką specyficzną laurkę, ale... liczę na Twoją wielkoduszność, Piegusko!:)
http://ksiazkojady.blogspot.com/
Swoją drogą... czy zdarza się Państwu porównywać siebie lub znajomych do zwierząt? Mnie tak, i to bardzo często. Mam dużo koleżanek-kotów, sama jednak, co już wspomniałam, zdecydowanie byłabym psem. Znam też kogoś, kto przypomina konia, czarnego Araba, o dość podłym usposobieniu. I tak mu się zawsze przypatruję, z podziwem i zachwytem, jak patrzy się na rasowe konie.
Teraz piosenka, której już tak dawno nie słuchałam, że aż wspominając na początku posta - zatęskniłam:
Czas zakończyć tą radosną twórczość i pokontemplować jakąś lekturę. Ale jednak wołam ponownie - WENO, WRÓĆ!