czwartek, 4 lipca 2013

Pamięć jak kamień




Czasami jestem takim intelektualnym biedakiem, że aż wstyd przyznać. Łażę po domu niczym jakaś mara i niczym konkretnym nie umiem się zająć. Na szczęście w tej krainie posuchy zdarza się czasem orzeźwiająca oaza, dzisiaj były nią "Włoskie szpilki" Magdaleny Tulli, książka przepiękna, ale na pewno nie słodka.

Narratorka w krótkich rozdziałach wraca pamięcią do czasów swojego dzieciństwa, wiele miejsca poświęcając matce oraz rodzinie po stronie ojca, który był Włochem. Z jednej strony czułe i piękne, ale z drugiej - bolesne, gorzkie, przeraźliwie smutne. Czytam tę krótką powieść jako melancholijne studium o samotności i ciągłym poczuciu inności, a niekiedy także i odrzuceniu, niedopasowaniu. Narratorka ciągle czuje się nie na miejscu, takie mam wrażenie, a potrafi o tym pisać jak nikt inny.
Znałam Magdalenę Tulli ze "Skazy", "Snów i kamieni" czy "W czerwieniu", ale to dopiero "Włoskie szpilki" zrobiły na mnie oszałamiające wrażenie. Tamte powieści, poetyckie, nasycone, w pewnym (fabularnym) sensie dziwaczne, były fascynującą przygodą dla mnie-polonisty. Ale ta jest cudowną podróżą dla mnie-czytelnika (tak tak, te role trzeba oddzielić, nie umiem czerpać pełnej przyjemności z czegoś, co wiem, że czytam w polonistycznym sensie "po coś"). Napisana jest językiem tak delikatnym, pięknym, pełnym klasy, a przy tym tak fascynującym, że gdy tylko otworzy się pierwszą stronę - nie wiadomo kiedy kończy się ostatnią.
Chciałam nawet wybrać jakiś mały fragment, by go tutaj zacytować, ale tych małych fragmentów wybrałam z każdego rozdziału po kilka i nie jestem w stanie wybrać żadnego.

Nie ma sensu pisać "o czym jest ta książka" - warto natomiast poświęcić jej kilka godzin i przepaść w tym smutnym, melancholijnym, ale także i czułym spotkaniu z przeszłością. Bo pamięć jest jak kamień - bywa zimna, ale też potrafi być talizmanem, piękną pamiątką z czasami przedziwnej podróży. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz