Zakończoną sesję postanowiłam sobie wynagrodzić książką mojej ulubionej autorki kryminałów - Yrsy Sigurdardottir "Pamiętam cię". Uważam, że jest to najlepsza jej książka, którą przeczytałam. Dodam, że tym razem sprawy nie prowadzi prawniczka Thora.
Autorka akcję umiejscawia jak zwykle w Islandii, na odludnym fiordzie. Klimat tej powieści jest po prostu niesamowity, tak mroczny, że gdybym sięgnęła po nią podczas jesiennego wieczoru, to chyba brakowałoby mi tchu. Trójka bohaterów decyduje się odnowić stary dom w wyludnionej osadzie, dokąd można dotrzeć jedynie drogą morską. Pozostawieni sami sobie, bez prądu, bieżącej wody, wśród surowej przyrody mają nieustanne wrażenie, że ktoś ich obserwuje. Później dowody czyjejś obecności stają się bardziej namacalne.
Drugi plan toczy się wokół psychiatry, któremu zaginął syn. Bada dziwną sprawę samobójstwa pewnej kobiety. Te historie splotą się ze sobą, prowadząc czytelnika do mrocznego finału.
Uważam, że jest to najbardziej precyzyjna ze wszystkich książek Yrsy. Autorka bardzo przemyślała konstrukcję, tocząc akcję z jednej powoli bardzo wolno, ale tak potęgując napięcie, że nieraz musiałam wziąć głęboki oddech. Fakt, nieraz przesadza z dawkowaniem strachu, wszystkiego zdaje się być w pewnych momentach za dużo, za gęsto i zbyt strasznie, ale jestem pod dużym wrażeniem.
Polecam wszystkim tę powieść, której chyba gatunkowo najbliżej do horroru, jeszcze z innego powodu - ciekawie zarysowanych postaci, które doprawiają całą fabułę sporym prawdopodobieństwem psychologicznym. No, nie ma się co rozpisywać - naprawdę każdy fan kryminałów z mooocnym dreszczykiem powinien po "Pamiętam cię" sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz