wtorek, 7 lutego 2012

Złota teczka, Kombi-Zombi Boy i kac po upiciu się

Czas po sesji to ciężki okres. Zdało się wszystkie egzaminy, myśli się, że nauka już odeszła w przeszłość, a perspektywa pisania pracy magisterskiej jest odległa jak najazd kosmitów. Śpi się do 12, czyta zaległą prasę, ogląda filmiki na youtube, a mądrzejszym się przez to nie jest, o nie. Z tą myślą zasiadłam przed książkami (żeby nie było, że byle co, to wymienię: "Psychoanalityczne wykładnie mitu" Ilony Błocian i "Esej o człowieku" Ernsta Cassirera). Posadziłam koło siebie Mamę -Mamuś, pilnuj mnie, żadnego komputera, fejsbuka, sprawdzania maila, nic!
Tylko tak malutko, cichutko włączyłam sobie MTV Rocks - no żeby coś w tle leciało, zrozumiałe, prawda?
No i wsiąknęłam. Skończyło się na tym, że przez godzinę skakałam po kanałach muzycznych i oglądałam nowości w teledyskach (mam w tym temacie spore zaległości, przyznaję bez bicia). Oto, co mnie zainteresowało oraz zbulwersowało i zniesmaczyło (o tak, bulwers był).




Zespołu Kasabian jakoś wcześniej nie znałam, dopiero Anna Gacek, dziennikarka radiowej Trójki, stopniowo poprzez swoje audycje i niemałą chyba słabość do nich przybliżała mi ich twórczość, do której zaczynam się coraz bardziej przekonywać. A teledysk do "Re-wired" naprawdę świetny! Zabawny, doskonale zrobiony.  Motyw tajemniczej walizki nieśmiertelny.
I sama piosenka najprzedniejsza.

Już kiedyś wspominałam, że Bartek Chaciński to moje muzyczne guru. Tak w istocie jest. W niedzielnym WOKu polecał niesamowitego artystę, jakim jest Michael Kiwanuka. Każdy musi tego posłuchać. Rewelacja.



Linkin Park w coverze Adele "Rolling in the deep" - nie dacie rady nie śpiewać - w którymś momencie widz/słuchacz musi się włączyć ze swym wokalem.



I mój ostatnio osobisty numer jeden. Ta piosenka mną włada, nucę ją bez przerwy, mam w głowie nawet podczas snu, a nieraz nachodzi mnie ochota, aby tańczyć tak, jak pan z teledysku.




Jak już wspomniałam, kanał muzyczny był nie jeden, lecz kilka. Gdybym słuchała tylko MTV Rocks, najprawdopodobniej bym się nie rozczarowała. Ale oglądałam też Vivę! i coś tam jeszcze...
Doda i jej nowy teledysk do "XXX" naprawdę nie jest najgorsza. Ten do "Bad girl" był... śmieszny. Ten nie jest śmieszny, jest nawet ładny. Tekst piosenki nie ma sensu, teledysk też, ale czego się spodziewamy po muzyce pop? Ma być ładnie, kolorowo, melodyjnie.
Ale czy mi się wydaje, czy Doda niezbyt potrafi tańczyć? Coś drętwa jest w pląsach.
Na Vivie! leciał pojedynek księżniczek popu. Mnie zdziwił. Na pierwszym miejscu Britney Spears. To nie jest księżniczka, tylko prawdziwa maciora popu, a jej dokonania artystyczne z teledyskami włącznie są najzwyczajniej obleśne.
Za to na miejscu drugim Shakira, którą lubię niezmiennie.
Widziałam również teledysk niejakiej Honey do piosenki "Sabotaż". Występował w nim, ten... no... jak mu tam... Yeti-Boy? Kombi-Boy? (Byłby wtedy wizytówką zespołu Kombi). Nie... Zombie-Boy... Ciekawe skąd taka ksywa... No nieważne. W każdym razie złowieszczy pan Zombie przez cały teledysk złowieszczym wzrokiem patrzy i wygląda niczym przed-smak przed-piekielnego przed-zła. Chciaż pan Zombie jest ponoć tancerzem, to chyba w tym teledysku nie tańczy. W sumie ma dużo ważniejszą rolę - jako przed-smak przed-piekielnego przed-zła - to niemało! Jednakże oprócz niego jest też wokalistka, słodka Honey, która w ostatnich scenach wykonuje tak żałosne choreo, że warto samemu to zobaczyć.
Lana del Rey - wszyscy daliśmy się nabrać, wszyscy o niej mówimy, Vogue o niej pisze, Wysokie Obcasy o niej piszą, już nie wspomnę o portalach internetowych. A ona naprawdę dobrze śpiewa i ten tandetny marketing tylko jej przeszkadza. Bo przepraszam bardzo, co mnie obchodzą jej napompowane usta?

Widziałam jeszcze prawdziwe żenady. Np. nie zrozumiem chyba nigdy, kto może słuchać wykonawców takich, jak niejaki Tayo Cruz w piosenkach takich "Hangover". Gość śpiewa o tym, że ma kaca, bo się upił, bo się bawił. Nikt nie myśli o awangardzie. A może jako prawdziwy artysta powinien się bawić, bo ma kaca? Nie jest to nielogiczne - w Polsce nie na darmo się mawia - "klin klinem"!

Tak czy siak, o 5 zasiadłam przed książkami. Jest siódma. Życie studenta jest takie dołujące.
Mam jednak deser dla wszystkich Czytelników, których zapewne jest dwóch (no, do pięciu maksymalnie) - piosenkę, której na pewno jeszcze nie słyszeliście!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz