poniedziałek, 7 maja 2012

Nie mam w dupie małych miasteczek czyli urok prowincji

Podróże uczą, wiadomo. Na blogach roi się od relacji z podróży mniejszych i większych, za granicę dalszą bardziej lub mniej. Można podróżować tanio, drogo, "na wypasie" czy pod namiotem, to wiadomo.
Szczególny urok dostarcza jednak zwiedzanie małych miasteczek i o tym będzie ten post.

Niedawno byłam na wycieczce w Sanoku i bardzo polecam to miejsce. Zaczęliśmy zwiedzanie od Skansenu, bardzo ciekawy obiekt, chyba, że ktoś jest wyjątkowo sceptycznie nastawiony do sztuki ludowej - wtedy nie polecam:).

Jednakże prawdziwą perełką jest zwiedzanie Muzeum Historycznego, przede wszystkim ze względu na sztukę Zdzisława Beksińskiego. Akurat byliśmy w momencie otwierania nowych pomieszczeń i widzieliśmy mnóstwo prac, które nie były do tej pory prezentowane. Mieliśmy najlepszego przewodnika, jakiego tylko można sobie wyobrazić - Pan Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego, a prywatnie przyjaciel nieżyjącego już artysty. Nie była to typowa przechadzka po muzeum, ale opowieść o wrażliwym, sympatycznym, pełnym energii życiowej, niesamowicie utalentowanym i nie do końca szczęśliwym człowieku, jakim był Beksiński. Kto nie był - niech się nawet nie przyznaje. Kto był - niech uzupełni swe wrażenia oglądając nowe sale, a w nich - mnóstwo prac, które pozwalają lepiej wejść w ten niesamowity, pełen mrocznych wizji świat.

Sam Sanok jest uroczym miasteczkiem, które co prawda zwiedza się w pół godziny (spacerkiem), ale usiąść na rynku i napić się kawy, powdychać troszkę prowincjonalnym powietrzem - bezcenne.

Zawsze, kiedy jeździmy na wycieczki, staramy się zatrzymywać w urokliwych, małych miasteczkach. Opatów, Sandomierz, Lesko, Stary Sącz, Szczawnica, Krynica, Rymanów, Iwonicz i masa innych są warte obejrzenia i zatrzymania się, chociażby na kawę.

Nie wiem w ogóle, jakim cudem piszę taki post bez dodania zdjęć - ale... jakoś nie mam blogerskiego nawyku nie rozstawania się z aparatem. Polecam każdemu tak planować wycieczki, aby zatrzymywać się w takich mieścinkach, w których turystów brak, życie toczy się leniwie i... jest naprawdę tanio (jeżeli chodzi o np. o restauracje). Ich urok jest często niedoceniany, a docenienia warty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz