poniedziałek, 14 listopada 2011

Filmy, dla których warto zarwać noc

Przez ostatnie tygodnie oglądałam trzy filmy, przez które mocno się nie wyspałam i absolutnie tego nie żałuję:)
Trzeba zaznaczyć dwie rzeczy:
- filmy te nie są nowe
- ich tematyka nie jest z gatunku lekkich i przyjemnych

Kto ma ochotę dowiedzieć się więcej, zapraszam - opiszę je w porządku chronologicznym, który przez przypadek jest też porządkiem alfabetycznym.

Czerwony Smok

"Czerwonego Smoka" oglądam zawsze, kiedy leci w tv i zawsze podoba mi się tak samo, zawsze tak samo wywołuje we mnie falę przerażenia i zawsze tak samo zachwycam się grą aktorską.
Jest to pierwsza chronologicznie część o losach Hannibala Lectera, lecz obraz ma też innych głównych bohaterów: Willa Grahama i seryjnego mordercę, Francisa. Morderca jest nad zwyczaj okrutny i nad zwyczaj psychopatyczny, Graham to agent FBI, który na początku filmu domyśla się, że to Lecter stoi za tajemniczymi zniknięciami wielu ludzi i ich zjada, by później prowadzić śledztwo Czerwonego Smoka.
Napięcie od pierwszej do ostatniej minuty sprawia, że ten film to prawdziwa uczta dla widza, jednakże uczta gorzka i przygnębiająca - na wpół surowa wątroba wieprzowa, pysznie przyrządzona, ale i obrzydliwa - tylko dla fanów wątróbki:)
I aktorzy... Edward Norton - rewelacja
Ralph Finnes - gra olśniewająco, uważam, że mógłby zagrać każdą rolę, a jego aktorskie CV potwierdza te słowa
Emily Watson - gra jeszcze bardziej olśniewająco niż Ralph Finnes, od czasu tego filmu jest jedną z moich ulubionych aktorek. Zapytałam współtowarzyszy seansu czy wierzą, że ona jest tylko aktorką i że tak naprawdę widzi - odpowiedzieli: ciężko uwierzyć, że ona nie jest niewidoma
Phillip Seymour Hoffman - odrażający, ale dokładnie taki miał być
Jeżeli ktoś jeszcze nie widział - musi uzbroić się w nastrój, nastawić się na odkrywanie najmroczniejszych zakamarków duszy i smakować, jaki by ten smak nie był.

"Naprawdę" puste i niewidzące oczy Emily Watson:



Lęk pierwotny


W tym filmie również zagrał Edward Norton i jest to chyba jego debiut. Młodziutki, ale... genialny. Wciela się w rolę chłopca, nastolatka, który zabija bardzo wpływowego biskupa. Nawet słowo "zabija" jest nie na miejscu - brutalnie morduje. Jego obrony podejmuje się cyniczny adwokat, którego gra Richard Gere  (pewnie było w tamtych czasach tak, że to Norton wystąpił u boku mega gwiazdy - Gere'a. Teraz ten film zupełnie wywraca status: jakiś aktorzyna z "Pretty Woman" zagrał u boku Nortona). Chłopak okazuje się mieć rozdwojenie jaźni i to, co zrobił początkujący aktor zasługuje na owacje na stojąco - w trakcie przemiany z jąkającego się, zagubionego w świecie frajera w brutalnego, aroganckiego typka Norton zmienia się wręcz fizycznie. To jest naprawdę niesamowite, już dla samych wyczynów Nortona warto zobaczyć.
Film należy do gatunków, które nazwałabym jakimś dramatem sądowym - wiele okazuje się właśnie na sali rozpraw, a ja bardzo lubię ten gatunek (należą do niego jeszcze np. Czas zabijania czy Uśpieni). Nie jest spektakularny scenograficznie, chodzi o historię, która rozwija się w błyskawicznym tempie by na końcu zmiażdżyć widza. Bardzo polecam i już nic więcej nie powiem.

Malutki dowód:
Before:


After:



Sin city

Ten film również należy do mojego gatunku: ile razy będzie leciał w tv, tyle razy będę go oglądać. Wystarczy dodać, że trwał od 0.10 do 2.30 w nocy, a dla mnie jako widza jest to pora absolutnie nieosiągalna. Ale jak już tylko zaczęłam - wsiąknęłam.
Film jest na podstawie komiksu i ta komiksowa stylistyka odpowiada mi w najwyższym stopniu. Składa się na kilka scenek - od odrażającego typa, który mści się za śmierć przygodnie poznanej prostytutki, po dzielnicę rządzoną przez współczesne Amazonki.
Doborowa obsada to jeden z wabików filmu, który ani na chwilę nie zawodzi. Nie jest całkiem na serio, ale jest mroczny, brutalny - dokładnie taki, jakie powinno być Miasto Grzechu.
I jeszcze jedno - gdybym miała wybrać Najczarniejszy z Czarnych Filmowych Charakterów, na pewno byłby to ten żółty typek - do tej pory, kiedy śni mi się jakiś mrożący krew w żyłach koszmar, żółty typek odgrywa w nim znaczącą rolę. Jest przerażający maksymalnie, hiperodrażający, ucieleśnia wszystko to, czego nienawidzimy wszyscy i czego wszyscy się boimy. Jak patrzę na jego facjatę, to aż boję się być sama w domu. Dobrze, że mam dwa waleczne psy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz