piątek, 28 grudnia 2012

Grafomański lans, literacka prostutucja

Właściwie nie ma się nad czym rozwodzić i rozpisywać. Z wielkiej ciekawości sięgnęłam po książkę Limonova, którego literacką biografię autorstwa Emanuela Carrere prezentowałam na blogu. Padło na To ja, Ediczka, co okazało się kompletnym literackim fiaskiem. Autor jest skandalistą przez małe "s", szokuje na siłę i - co zdecydowanie najgorsze - robi to w okropny literacko sposób. Fabuła toczy się wokół pobytu Limonova w Stanach, jego nędzy, wzlotów i upadków. Wulgarna, obsceniczna, a do tego kompletnie nieinteresująca.

Naprawdę nie mam nic przeciwko scenom erotycznym w literaturze, nawet w wersji hard, ale niech to czemuś służy, niech to coś ukaże - nawet, jeżeli (jak w przypadku prozy Houellebecqa) będzie to diagnoza demaskująca relacje międzyludzkie, ukazująca, ich beznadziejność i rozpaczliwość. Ale opisy "wkładania twardej pały w dupę Murzyna i ruchania go do rana" naprawdę nie są szczególnie ekscytujące. No, chyba, że z wypiekami na twarzy czyta się coś w stylu "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i chce się nastawić literackie opisy na wersję hard, wtedy proszę bardzo.

Biografię autorstwa Emanuela Carrere polecam jak najbardziej, bo ukazuje tak niejednoznaczną postać jak Limonov z wielu płaszczyzn, bez taryfy ulgowej i brązowienia, jednakże wyżej wymienioną powieść radzę omijać z daleka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz