Tak, zdecydowanie Kasia Nosowska (o której nota bene będzie mowa w dalszej części tych rozważań) miała rację - piosenka musi posiadać tekst. Nie będę jedyna i oryginalna, jeżeli powiem, że nawet najbardziej udana melodia jest niewiele warta, kiedy tekst jest beznadziejny, żałosny i nie ma sensu. Nie chcę wyjść na jakąś tanią "yntelygientkę", ale nic mnie tak nie drażni jak "melodyjny zapychacz" - słowa, które są tylko tłem do muzyczki. Piosenka, dobra piosenka, ma przyciągać melodią, intrygować tekstem i na odwrót. Chciałabym omówić piosenki, które włączam właśnie po to - żeby ich klimat mnie uwiódł, omotał, a tekst - kazał do nich wracać po stokroć i jeszcze więcej.
Kasia Nosowska to nie byle kto
Nie muszę chyba uzasadniać wyboru - teksty Kasi Nosowskiej są po prostu niesamowite, bezbłędne, mają prawdziwą aurę, są mądre, wrażliwe, takie maxi - piosenki, mini - wiersze. Pamiętam, na pewnych zajęciach na studiach jedna, starsza już znacznie, pani doktor poleciła nam przynieść teksty piosenek, które później omawialiśmy. Ja przyniosłam "Karatetykę", na co pani doktor odparła - "świetny tekst, przecież Kasia Nosowska to nie byle kto!". Zgadzam się w zupełności:) Z tą piosenką wiąże się jeszcze jedna anegdota - podczas pewnej imprezy włączyła się na play liście właśnie Karatetyka. Jej spokojny ton, melancholijna melodia mogą wprowadzić w błąd, są zwodniczym punktem - jedna z koleżanek, która wkrótce miała brać ślub powiedziała - "Jaka piękna piosenka! Może wezmę ją sobie na nasz pierwszy taniec?". Bardzo odpowiedni tekst na pierwszy taniec, wyznacza bowiem pewien kierunek, do którego zmierzają niektóre pary:
Złam to serce na pół
Przeżuwaj i spluń
Niech resztki spłucze deszcz
Chcesz, połam na ćwierć
A gdy zlecą się dzikie koty
To je karm...
Skaż to ciało na śmierć
Przez zapomnienie
Konturów, aury brak
Idź, wycieraj mną pysk
Przy piwku z koleżką
Kundlami obwieś mnie
Cały kurz spod wycieraczki
Pod moją możesz wmieść
Odpadek i śmieć
Ja ci to zutylizuję, a Ty idź i błyszcz
Promieniuj i świeć...
Niesamowity tekst, do którego często tęsknię. Melodia to tylko tło.
Kolejnym, który chciałabym zaprezentować jest "Chiński urzędnik państwowy". Jak usłyszałam go po raz pierwszy, to byłam po prostu oczarowana, zachwycona. A, co najlepsze, to uczucie nie opuszcza mnie aż do teraz:
Jesteś jak chiński urzędnik państwowy,
Co stemplem odmowy zniweczył mój plan.
Jesteś jak ojciec co niedzielnym szpondrem
Obdzielił wszystkich po równo, prócz mnie.
Jesteś handlarzem, co jabłko z robakiem
I w sińcach mi wcisnął na targu.
Jesteś rosyjską znachorką,
Co złych ziół mieszanką wpędziła w chorobę...
Akurat te dwa powyższe są młodsze, niedawne, ale starsze teksty K.N. również są zachwycające. "Kataszę" usłyszałam zupełnie niedawno, bo w tym roku na lutowym koncercie "Reedycje". Jaki ten tekst ma potężny ładunek, jak oplata się wokół publiczności, zrozumie tylko ten, kto usłyszy go na żywo. Wydaje się być bardzo osobisty, nawet chyba intymny i robi ogromne wrażenie.
Katasza imię jej
Za dużo w biodrach ma
To po matce
W jedzeniu umiaru brak
Po matce matki ma
Samobójcze skłonności
Po dziadku
Dziadków dwóch
Wiec umiera razy dwa
Po ojcu krótki ma wzrok
Po stryjku polipy
Talentów poskąpił Pan
Urody żałował też
W kieliszku topi łzy
Do płuc pompuje dym
No i jeszcze
Samobójcze skłonności
O sile tekstu świadczą emocje, jakie wzbudza. Kiedyś mój kolega wyznał mi, że ilekroć słucha "Dreams" to płacze. "No ale nie jak baba! Tylko tak wiesz... łezka mi się zakręci". Tak, to jest bardzo dobra rekomendacja.
There is something in her eyes
And I thing it's fear
Why don't You tell me little girl
Why are You so afraid
Last night my father
Came to my room alone
He was stark naked
Very quiet closed the door
And it was not dream
I still feel his hand
On my trembling body
Come to me girl
I hold you now
You can really trust me
You will never cry again
'Cause you've got your faith
Put hands together
Start talking to your God
He will be listening
'Cause His mercy is so big
And you fuckin' dad
Gonna die in hell
Gonna pay for all his sins
Mogłabym pisać o Kasi Nosowskiej bez końca, analizując i opisując każdy jej tekst, bo każdy jest wyjątkowy. Nie lubię tylko jednego - "Teksańskiego", cytowanego już przecież. Może nie lubię go dlatego, że słyszałam jego trylion wersji na karaoke i melodii nikt (NIKT) nie jest w stanie porządnie zaśpiewać, a tekst już mi bokami wychodzi?
Marii Peszek zabawy słowem
Maria Peszek jest fenomenalna. Dosłownie - fenomenalna. Inteligentna, z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie, nieco ekscentryczna - to wszystko czyni z niej prawdziwie oryginalną artystkę, która nie śpiewa, ale uprawia sztukę. Wszystko zasługuje na uwagę - jej image, melodie i , oczywiście przedmiot dzisiejszych rozważań, teksty. Teksty, które są zabawne, przewrotne, z nerwem, ironiczne, błyskotliwe, mądre, intrygujące i czego byśmy tam jeszcze nie wymyślili. A w skrócie - po wysłuchaniu tych piosenek mamy naprawdę wielką ochotę się uśmiechać. Na pewno można to powiedzieć o "Hujawiaku" (no czy nie uśmiechamy się na sam tytuł?)
Poliż mnie, i'm polish,
albo jeśli wolisz,
możesz mnie posolić,
albo wymiętolić.
Poliż mnie, i'm polish,
albo jeśli wolisz,
możesz mnie posolić,
albo wymiętolić.
Nie wiem, szukam,
w różne drzwi pukam.
Puk puk, fuck fuck,
fuck you, how do you do?
Poliż mnie, i'm polish,
albo jeśli wolisz,
możesz mnie posolić,
albo wymiętolić.
Poliż mnie, i'm polish,
albo jeśli wolisz,
możesz mnie posolić,
albo wymiętolić.
Nie wiem, szukam,
w różne drzwi pukam.
Puk puk, fuck fuck,
fuck you, how do you do?
Chodzę, pukam,
pukam i fukam,
fukam i fuckam,
pójdę po rozum do krowy.
Nie wiem, szukam,
w różne drzwi pukam.
Puk puk, fuck fuck,
fuck you, how do you do?
Erotyczny już nawet nie do kwadratu, ale do sześcianu, ale po prostu zabawny, wykorzystuje gierki słowne... Czemu nie piszę pracy magisterskiej o tekstach Marii Peszek? "Puk puk, fuck, fuck. Fuck you, how do you do?"
Bardzo lubię "Mam kota", za to, czego symbolem w tym tekście staje się kot.
Mam kota na gorącym dachu mojej głowy
On czuwa nad smakiem i kolorem moich nocnych spraw
Chociaż ciemno on w środku się żarzy, w mroku błyszczy
Ja mruczę i marzę, że..
Mam psa na niebie
wyprowadzam go na spacer wśród gwiazd
bez smyczy, bez kagańca hula wśród niebieskich traw
Choć ciemno on w środku się żarzy, w mroku błyszczy
ja gwiżdżę i marzę, że..
Mam kota na gorącym dachu mojej głowy
On czuwa nad smakiem i kolorem moich nocnych spraw
Chociaż ciemno, ja w środku się żarzę
świecę mrokiem i tęsknię za smokiem
Jak usłyszałam MarięAwarię po raz pierwszy, to po prostu nie mogłam przestać się śmiać - naprawdę ta płyta jest szalenie błyskotliwa, nie będę omawiać każdego tekstu, ale zachęcam każdego do zapoznania się z nimi, bo są po prostu rewelacyjne.
Fisz poetą
Nie popełniłam w nagłówku faux pas, gdyż dzisiaj poetą można nazwać naprawdę wieeeeelkie grono osób, jeszcze wieeeeeeeeeeeększe nazywa samych siebie poetami, ale myślę, że teksty Fisza mają w sobie coś właśnie poetyckiego. Zwłaszcza "Kuchnia", tekst, bez którego po prostu nie mogę żyć. Słowa "Zapukaj cicho, puk puk do, do moich antywłamaniowych drzwi" zawsze będą dla mnie synonimem melancholii.
Zapukaj cicho puk puk puk do moich antywłamaniowych drzwi, patrz piórka mam zlepione całe...
Leżę tu pod stołem w kuchni, szukam w całym czarnych dziur jak w żółtym serze
Przyjedź... to się nawrócę... to uwierzę jeszcze raz...
halo. mi tu szaro. halo. szaro tu mi...
halo. mi tu szaro. halo. szaro tu mi...
Przyjedź... pójdźiemy do zoo... na słonie wieloryby, gdzie rozwydrzone dzieci krzyczą...
i nie pal tyle tytoniu, nie wdychaj, jestem wrogiem nikotyny, a zimą to szczególnie jestem wrogiem, przyjedź to się nawrócę, to uwierzę jeszcze raz...
przywieź mi obrazki ładne, książki mądre i słodycze, albo landrynkową piękną śmierć...
Ten Pan jest wyspą na mapie hiphopowych tekściarzy.
Kayah - pop na najwyższym poziomie
Uwielbiam jej teksty. Naprawdę bardzo lubię ten do "Testosteronu" - ma sens, jest po prostu świetny. Nie będę go cytować, bo wszyscy przecież znamy:) Nawet jak śpiewa o rzeczach nieskomplikowanych, oczywistych, np. w piosence "Jutro rano", to ja wierzę w ten jej prosty tekst, który nie jest jednocześnie naiwny. A moim numerem jeden w jej wykonaniu jest "To nie ptak" - czarujący, niesłychanie smutny, ale wyjątkowo piękny.
W kolorowej sukieneczce krząta się
Raz po raz odwraca głowę
Uśmiech śle
Mógłbyś przysiąc że
Widziałeś wczoraj skrzydła jej
Jak je chowała pod sukienką
Lecz ona
To nie ptak czy nie widzisz?
To nie jest ptak
Ona to nie ptak
To nie jest ptak czy nie widzisz?
Kocham ciebie mówi każdy jej mały ruch
Lecz ty wśród kolorowych falban szukasz piór
Bo jesteś pewien że
Wczoraj widziałeś skrzydeł cień
Dlatego klatkę zbudowałeś
Lecz ona
To nie ptak czy nie widzisz?
To nie jest ptak
Ona to nie ptak
To nie jest ptak czy nie widzisz?
Tego dnia, gdy ciemność skradnie serce ci
Ona w oknie będzie śmiać się lecz przez łzy
Rozpuści czarność włosów i
Zmieniona w kruka skoczy by
Za chwilę oknem tym powrócić tu
lecz jako
Rajski ptak bo tak chciałeś
Jako rajski ptak
Rajski ptak
Jako rajski ptak bo tak chciałeś!
Naprawdę warto pochylić się nad tekstami Kayah i samemu ocenić ich wartość, moim zdaniem naprawdę wysoką. Ta kobieta jest jak wino - im starsza, tym lepsza. Jest bardzo wrażliwa, a w połączeniu z talentem daje to wspaniałe efekty.
Myslovitz - klasa sama w sobie
Kocham Myslovitz, to fakt, ale niektóre ich teksty są tak zakręcone, że nie wiem po prostu, o co w nich chodzi. Inne znowu wydają się takie, jakby autor napisał je sam dla siebie - są tak chimeryczne, intymne do granicy zrozumienia (być może przydałyby się po prostu przypisy).
Ale większość ich tekstów jest cudowna. Naprawdę cudownie wyjątkowa. (Teraz przydałby mi się dźwięk werbli, ale proszę Czytelnika, aby go sobie sam wyobraził):
Ladies and Gentleman, chciałabym przedstawić Państwu mój ukochany tekst: W deszczu maleńkich żółtych kwiatów
Pójdziemy ze sobą powoli obok
Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
Bez słowa i snu w zachwycie nocą
A bliskość rozproszy nasz strach przed ciemnością
Będziemy tam nago biegali po łąkach
Okryją nas drzewa gdy zajdą wszystkie słońca
I czując Cię obok opowiem o wszystkim
Jak często się boje i czuje się nikim
Twoje łzy miażdżą mi serce
I opadam i wzbijam się
Ciągle chce więcej
Po drugiej stronie
Na pustej drodze
Tańczy mój czas
W strugach deszczu dni tona
Dotykam z Tobą dna
Po drugiej stronie
Na pustej drodze
Czy to ty??
Ktoś głaszcze mnie po włosach
Nie mówiąc prawie nic
Pójdziemy ze sobą powoli obok
Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
W deszczu maleńkich żółtych kwiatów
W spokoju przy sobie i źródłach czasu
Twoje łzy miażdżą mi serce
I usycham i kwitnę
I ciągle chce więcej
Po drugiej stronie
Na pustej drodze
Tańczy mój czas
W strugach deszczu dni tona
Dotykam z Tobą dna
Po drugiej stronie
Na pustej drodze
Czy to ty??
Ktoś głaszcze mnie po włosach
Nie mówiąc prawie nic
Każdy czytelnik ma prawo do własnej interpretacji (poststrukturalizm dał nam takie prawo:D ), a dla mnie ten tekst jest o śmierci. Piękny, delikatny, eteryczny... Ja w nim jeszcze znajduję powiązania ze "Sto lat samotności" - po śmierci Jose Arcadio Buendii przez trzy dni padał deszcz właśnie maleńkich, żółtych kwiatów. Nie tylko więc talent, ale i erudycja, powiązanie ze światem kultury - ten tekst nie może się nie podobać. Ba - nie można go nie kochać.
Bardzo lubię też pogodny ton "Książki z drogą w tytule":
Kupiłaś mi książkę z drogą w tytule,
fantazja przeczy nudzie.
Na niebie naprawdę nic się nie dzieje,
drogami rządzą ludzie.
Dzieciństwo minęło stanowczo zbyt szybko
Oboje jesteśmy zmęczeni
Niestety nie można w żółwim tępie
przemierzać autostrady
Świst jest zaletą samą w sobie,
która odsłania wady.
Pamiętasz jak kiedyś byliśmy pewni,
że zawsze będziemy na Ziemi...
Zabrałaś mi książkę z drogą w tytule
i już zauważam zmiany
w postępowaniu i ciele moim
jestem zakłopotany...
Powiedz mi teraz co mam zrobić
z tęsknotą za siódmą stroną
Na ósmej ludzie mieli się spotkać
ostatnia była wyśnioną.
Pamiętasz jak kiedyś byliśmy pewni,
że zawsze będzieny istnieli...
... oraz "Krainy miłości" :
Szukałem Ciebie, bo przyszedł na mnie szukania czas,
Pytałem w niebie, pytałem wody, ziemi ognia i gwiazd,
Polem, drogą, chodnikami, ulicami miasta, lasu i wsi,
Wszędzie szukałem, ryzykowałem, ale ufałem, że tylko Ty:
Poprowadzisz mnie w krainę miłości i źródłem się staniesz mojej radości,
Z Tobą się budzić, w Tobie oddychać, Tobą się poić i w Tobie zasypiać.
Poprowadzisz mnie w krainę miłości i źródłem się staniesz mojej radości,
Z Tobą się budzić, w Tobie oddychać, Tobą się poić i w Tobie zasypiać.
Znalazłem Ciebie, bo w końcu na to też przyszedł czas,
Wcale nie w niebie, nie w wodzie, ziemi, w płomieniu gwiazd,
Lecz byłeś obok, przy mnie, chociaż wcześniej nie dostrzegłem Cię,
A tak szukałem, ryzykowałem, ale ufałem i teraz wiem.
Tak. Teksty Myslovitz bywają zakręcone, fakt, ale jest tak wiele pereł, do których pragnie się wracać, stanowią klasę same w sobie.
"Jak konkwistadorzy, jak odkrywcy lądów, nowi Kolumbowie odkrywają Cię" czyli świat wg Republiki
To jest dopiero poezja! Naprawdę piękne, mądre i wrażliwe teksty. Czy o miłości , czy o podejściu do tego, czym jest ojczyzna, czy o śmierci - zawsze cudowne słowa, nad którymi można się rozpływać z zachwytu. Tekst do "Republiki marzeń" jest przykładem, jak z klasą napisać erotyczny, pełen aluzji tekst, który będzie w najlepszym guście:
Gdy tak naga leżysz obok mnie
a tu spada nagły letni deszcz
tu pierwsza kropla...
tu druga kropla...
jak konkwistadorzy
jak odkrywcy lądów
nowi Kolumbowie zdobywają cię...
ty śpiąc nie wiesz nawet o tym jak
ta letnia burza przeszła obok nas
a ja widziałem ich
obserwowałem ich
gdy - jak Nowa Ziemie -
zdobywali ciebie
odkrywali w tobie obiecany lad...
i choć za to ich spotkała śmierć
bo burza przeszła obok - nie wiesz wiec
gdy umierali
gdy wysychali
ja się nachylałem
tuz nad twoim ciałem
oto co wyszeptał
niespełniony deszcz:
REPUBLIKA
REPUBLIKA MARZEŃ
REPUBLIKA
OTO CZEGO PRAGNĘ
REPUBLIKA
REPUBLIKA MOICH MARZEŃ BĄDŹ
wiec niech będzie tak by każdy dzień
zdobyciem nowych lądów kończył się
daj się odkrywać
jak Ameryka
ciebie chce zdobywać
ciebie chce odkrywać
nazwę twym imieniem
najpiękniejszy szczyt
Lub jak napisać o podejściu do tego, czym jest ojczyzna?
To nie karnawał
ale tańczyć chcę
i będę tańczył z nią po dzień
to nie zabawa
ale bawię się
bezsenne noce senne dnie
to nie kochanka
ale sypiam z nią
choć śmieją ze mnie się i drwią
taka zmęczona
i pijana wciąż
dlatego nie
NIE PYTAJ WIĘCEJ MNIE
nie pytaj mnie
dlaczego jestem z nią
nie pytaj mnie
dlaczego z inną nie
nie pytaj mnie
dlaczego myślę że...
że nie ma dla mnie innych miejsc
nie pytaj mnie
co ciągle widzę w niej
nie pytaj mnie dlaczego w innej nie
nie pytaj mnie
dlaczego ciągle chce
zasypiać w niej i budzić się
te brudne dworce
gdzie spotykam ja
te tłumy które cicho klną
ten pijak który mruczy coś przez sen
że PÓKI MY ŻYJEMY ona żyje też
Albo jak napisać o rozstaniu tak, żeby słowa te stały się niejako hymnem wszystkich złamanych serc?
A więc stało się i odchodzisz,
tu są twoje książki i płyty,
możesz zabrać co chcesz,
najlepiej zabierz mnie
Jestem lżejszy od fotografii,
z których będziesz mnie teraz wycinać,
będę milczał - i tak jestem martwy
Ref.
Odchodząc zabierz mnie,
odchodząc zabierz mnie,
odchodząc zabierz mnie,
odchodząc zabierz mnie
2.W nowym życiu znajdziesz mi miejsce,
gdzieś na półce czy parapecie,
raz na miesiąc kurz ze mnie zetrzesz
Te najwyższej klasy teksty udzielają odpowiedzi.
Prześmiewca, stańczyk, baczny obserwator rzeczywistości, ale przede wszystkim - utalentowany wrażliwiec
Kazik jest zajebisty - kiedyś będzie to takim sloganem, jak "Słowacki wielkim poetą był". Mogę śmiało powiedzieć, że wychowałam się na jego tekstach, za sprawą mojego starszego o 6 lat brata, wielkiego fana kultu (który nastolatek nie był wielkim fanem kultu?). Jest w nich i zajadły opis rzeczywistości, i impresje, krótkie chwile, małe historyjki. Cechuje je to, że są bardzo zgrabne, dowcipne, niektóre są pastiszem, i zdecydowanie wychodzą spod bardzo utalentowanego pióra.
Do tych społeczno - politycznych na pewno zalicza się "Mars napada"
Nad Bałtykiem rozpostarli swoje skrzydła ludzie z Marsa
Atakować w taki sposób to jest jedna wielka farsa
Motłoch gapi się zdziwiony, nowej szuka podniety
Cywilizacyja wroga z innej planety
W Gdyni zbiera się pospiesznie sztab kryzysowy
Albo anty, ryba psuje się od głowy
A każdy z prawem tutaj jest na bakier
John Malkovich jak grał Ruska to mówił "madier fakier"
Inwazja planetarna do plaży się zbliża
W tym czasie w sztabie w Gdyni jeden drugim ubliżał
Co to był za film, co na nim wciąż się ruchali?
Tu za heroinę, panie, ludzie wszystko by oddali
Wszystkie deski obsikane, wszystkie kible osrane
Jaki piękny jest nasz port, gdy się go widzi nad ranem
Wszystko poukładane, dużo dobrej roboty
Do portu się zbliżają z Marsa istoty
Kapitalny tekst posiada "Wiek XX"
Wiek dwudziesty na finiszu przyprowadza wielkie nędze
coraz szybciej goni całość może tego ja już nie chcę
z moim zdaniem jak i z twoim nie za bardzo chcą się liczyć
nie umiemy wypowiedzieć tego co chcemy policzyć
każdy minister to gangster - taki efekt jest całości
każdy gangster to minister - swojej własnej działalności
słudzy stali się panami i poznali tajemnice
powiedz szybko jak bezpiecznie wyjść wieczorem na ulicę
każde serce się przelicza każdy rozum księgowany
nie ma rady nie ma rady jestem za słaby na zmiany
nawet sam za bardzo nie potrafię się zmienić
to jest problem i czy mam jego zostawić
koronacja w telewizji w każdą estetykę trafia
to pytanie jest poważne czy już światem rządzi mafia
czy tylko jego częścią ale mniejszą czy większą
i czy lepszy jest kamuflaż gdy technikę mają lepszą
bowiem nie ma lepszych źródeł niż publiczne są pieniądze
który mądry gangster by przepuścił lada taką okazję
się widownią nie krępuje tylko leci kodem nowym
polityczno zawodowym i się kurwa czuje zdrowym
gdy nożyce które widzę się bez końca rozwierają
to bogactwo daje tempo biedni z tyłu zostają
na widowni aplauz taki jakby [ktoś tam pierdział ***]
czy to ci się nie podoba ale to jedyny podział
Liga Mistrzów Liga Mistrzów kto odpadnie ten zostaje
nowe charty się ścigają na wybiegu i rodzaje
tych pościgów bezustannych to zależą od kultury
lecz element nowojorski jest właściwie wszystkim wspólny
to jest etos dominacji i nie będziesz miał wakacji
i przynajmniej przez pięć pierwszych lat nie myśl o prokreacji
Gdybym miała się zdecydować na swoją ulubioną płytę Kultu, to na pewno nie wybrałabym jednej, a kilka, właśnie tych, które słuchałam jako "trochę już nie dziecko" - "Ostateczny krach systemu korporacji" (bardzo lubiłam tekst do "Idź przodem"), Melassę, 12 groszy, z której pochodzi mój namber łan Kazika - "Nie mam nogi". Do tej pory to chyba moja ulubiona ich piosenka - przewrotna, bardzo zabawna, świetnie napisana:
Nie mam nogi. Pożarli ją moi współtowarzysze
Jeszcze ich mlaskanie słyszę
Wyszliśmy w góry jeszcze za dni ciepłych
Dopadła nas zima zaskoczonych
Zjedliśmy wszystko co zjeść się dało
Nic nie zostało
Widoki na przyszłość są raczej nieciekawe
Zachciało się nam iść na wyprawę
Hej hej hej, hej hej hej
Inni mają jeszcze gorzej
Hej hej hej, hej hej hej
Inni mają jeszcze gorzej
Zawieja nie ustąpi, jest wręcz coraz większa
Co rusz nasza sytuacja gorsza
Tak losować będziemy kto kogo zje
Czekając, aż ratunek nadejdzie
Los padł na mnie, wtedy się opamiętałem
Zaoponowałem
Towarzysze napierali, w końcu za wygraną dali
Usiedli osowiali
Minął dzień i drugi. My krańcowo bezsilni
Nie mają siły na mnie być źli
W końcu nie wytrzymali i nocy pewnej
Doczołgali do mnie się bliżej
Wyszła na jaw prawda, którą chciałem ukryć
Tej hańby nie da się zmyć
Przestałem o nich myśleć, taką naturę mam
Po prawdzie swoją nogę zjadłem sam
Z wiersza w piosenkę
Narażę się tym stwierdzeniem, ale przyznaję otwarcie - nie jestem fanem SDM - u. Uważam, że każda ich piosenka, niezależnie od tekstu, brzmi tak samo. Lubię ich czasem posłuchać, wsłuchać się w tekst, ale nie goszczą na mojej play liście zbyt często.
Ale zjawisko poezji śpiewanej, poza SDM, jest bliskie memu sercu. Poezja nabiera nowej jakości, nowych barw, a dla niektórych staje się bardziej strawna. Moim ostatnim odkryciem jest piosenka Szymona Zychowicza do tekstu Władysława Broniewskiego. Piękne.
Ewa Demarczyk - nawet nie muszę pisać dlaczego, wszystkie interpretacje mistrzowskie.
Grzegorz Turnau - "Znów wędrujemy" Baczyńskiego jest przez interpretacje krakowskiego muzyka jakby... na właściwym torze - to wykonanie sprawia, że ten tekst jest całkowicie oswojony.
Przewrotne Pustki do wiersza Broniewskiego "Kalambury" - fantastyczne (bardzo lubię Pustki i słyszałam, że ich koncerty są świetne).
Pojedyncze perełki
Jak łatwo zauważyć, jak dotąd w moich rozważaniach zagościł tylko jeden anglojęzyczny tekst. Nie umieszczam ich nie dlatego, że nie znam angielskiego, ale uważam, że jeżeli ktoś nie posługuje się językiem biegle, to nie wyłapie niuansów językowych, gier słownych itp. Dlatego, choć wsłuchuję się w teksty moich ulubionych wykonawców, nie sądzę, że we wszystkich całkowicie łapię o co chodzi. Ale tekst do "I've seen it all" jest dla mnie hymnem... egzystencjalizmu? No tak, tym dla mnie jest. Piękny, ale przeraźliwie smutny. A fakt, że śpiewa go Bjork i Thom Yorke jest niczym wisienka na torcie (ale taka kwaśna wiśnia, na gorzkoczekoladowym, prawie niesłodkim torcie):
Björk
I've seen it all
I have seen the trees
I have seen the willow leaves
Dancing in the breeze
Yorke
I've seen a man killed
By his best friend,
And lives that were over
Before they were spent.
Björk & Yorke
I've seen what I was
And I know what I'll be
I've seen it all
There is no more to see
Björk
You haven't seen elephants
Kings or Peru
Yorke
I'm happy to say
I had better to do
Björk
What about China?
Have you seen the Great Wall?
Yorke
All walls are great
If the roof doesn't fall
And the man you will marry
The home you will share
Björk
To be honest
I really don't care
Czyż to nie jest piękne?
O miłości można pisać różnie, ale sposób, w jaki robi to ... hm.. no właśnie nie mogę znaleźć autora, ale przyjmijmy, że autorem jest Piotr Rogucki, co mi bardzo odpowiada, ponieważ Piotr Rogucki jest wyjątkowo fajny i wierzę, że potrafi pisać takie teksty. W każdym razie autor pisze o miłości w sposób cudowny:
Przedostała się w parszywy czas
Przez ulice zakażone bezradnością dni
Przez korytarz betonowych spraw
Pewność że my
Mimo wszystkich nieprzespanych nocy
Mimo prawdy porzuconej na rozstajach dróg
Potrafimy w rzeczywisty sposób
Znaleźć się już
W domu będzie ogień
A do domu proste drogi
Wiodą słusznie moje stopy
Nie zabraknie mi sił
Czas poplątał kroki
Jest łagodny i beztroski
Ma zielone kocie oczy
Tak samo jak Ty
Nauczyłem się umierać w sobie
Nauczyłem się ukrywać cały strach
Nie do wiary że tak bardzo płonę
Nie do wiary że rozumiem każdy znak
Zapomniałem że od kilku lat
Wszyscy giną jakby nigdy ich nie miało być
W stu tysiącach jednakowych miast
Giną jak psy
Dobre niebo kiedy wszyscy śpią
Pochlipuje modlitwami niestrudzonych ust
Tylko błagam nie załamuj rąk
Chroni nas Bóg
Ja mógłbym tyle słów utoczyć
Krągłych i beztroskich
Ze słonego ciasta zmierzchów
Jeśli zechcesz je znać
Wzrok przekroczył linię
Horyzontu aby zginąć
A Ty przy mnie śpisz i żyjesz
Nieodległa w snach
Tekst do "Lubię wrony" Jerzego Wasowskiego jest naprawdę świetny - błyskotliwy, ironiczny, nie da się go nie lubić i nie nucić pod prysznicem:
W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o wronach,
A ja mam taki gust wypaczony,
Że lubię wrony...
Los im dolę zgotował nielekką:
Cienką gałąź i marne poletko,
Czarne toto i w ziemi się dłubie -
-a ja je lubię...
Gdy na polu ze śniegiem wiatr wyje,
Żadna wrona przez chwilę nie kryje,
Że dlatego na zimę zostają,
Że źle fruwają...
Ale wrona, czy młoda, czy stara,
Się do tego dorabiać nie stara
Manifestów ni ideologii -
-i to ją zdobi...
Gdy rozdziawią dziób - wiedzą dokładnie,
Że ich głosy brzmią raczej nieładnie,
Lecz nie wstydzą się i nie tłumaczą,
Że brzydko kraczą...
I myśl w głowach nie świta im dzika,
By krakaniem udawać słowika,
By krakaniem nieść sobie pociechę -
- i to jest w dechę!
Żadna wrona się także nie łudzi,
Że postawi ktoś stracha na ludzi,
Co na wrony i we dnie, i nocą
Czychają z procą...
Wrony fruną z godnością nad rżyskiem,
Jakby dobrze im było z tym wszystkim,
I w tym właśnie zaznacza się wronia
Autoironia.
Nie udają słodyczy nieszczerze,
Mężnie trwają w swym schwarzcharakterze,
Nie składają w komorę zasobną,
Jak więcej dziobną.
Wiedzą, że - mimo wszelkie przemiany -
Nie wyrosną na rżysku banany,
Nie zamienią się w kawior pędraki,
Bo układ taki...
W berżeretkach, balladach, canzonach
Bardzo rzadko jest mowa o wronach,
A ja mam taki gust wypaczony,
Że lubię wrony...
Los im dolę zgotował nielekką:
Cienką gałąź i marne poletko,
Czarne toto i w ziemi się dłubie -
- a ja je lubię,
A ja je lubię...
O tekstach mogłabym pisać równie długo, niczym o teledyskach, ale trzeba kiedyś osiągnąć koniec. A na koniec tego wpisu przygotowałam sobie tekst, który mnie rozwalił. Jak go usłyszałam, to do tej pory w sumie na samą myśl nie mogę przestać się śmiać... Pewną niebezpośredniość, nadanie rzeczywistości metaforycznego tonu, zawoalowanie swoich przemysleń, ubranie ich w wyszukane słowa - ten tekst na pewno tego nie posiada (hahaha):
Żyłeś przez tyle dni
Autograf mu dałeś
By odjechać
I znów się spotkać z nim
Dosięgło cię aż pięć kul
By zadać śmiertelny ból
By zdławić głos, co jeszcze śpiewać mógł
Mógł brzmieć
Mógł ludziom radość dać
Kto wie, kto wie
Co jeszcze mógłbyś grać
Miliony zranionych serc
Żałobą pokryły się
Pytając, kto odważył się
Twa Yoko nie będzie już
Wsłuchiwać się w sens twych słów
Od teraz nie zaśpiewasz jej już nic
Lecz mit
Mit Johna dalej trwa
Twój głos, twój styl
Pozostał w wielu z nas
Ref.: Johny, woła Cię świat
Wołam Cię ja
Johny, czy taki miał być
Koniec Twych dni?
Robi wrażenie, nie? Zapomniałam dodać, że to zespół Universe - wszyscy biegnijmy po płytę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz