Odpowiedź na pytanie "Co chcesz dostać na urodziny?" może być prosta lub trudna, dla mnie zazwyczaj jest trudna, ale w tym roku było inaczej! Po usłyszeniu jednego z cyklu "Trójkowego znaku jakości" zapragnęłam przeczytać książkę "Śladami zapomnianych bohaterów" Mateusza "Biszopa" Biskupa. Tak już z resztą mam, że polecenia pewnych redaktorów podobają mi się zanim przeczytam lub odsłucham, w ciemno je wybieram i rzadko kiedy się zawodzę - Bartka Chacińskiego gust muzyczny jest dla mnie niepodważalny, a Michała Nogasia wyżej wymieniona audycja każe mi skrupulatnie zapisywać tytuły książek, czekać na nie w bibliotece, marząc o ich przeczytaniu.
Zawsze dziwiłam się, że nie jestem dobra z historii. Niby humanistka, niby zainteresowana, a podręcznik historii najczęściej leżał na regale, przysypany stosem innych książek. Niewątpliwie bardzo bystrze (zgodnie z zasadą "lepiej późno niż wcale"), odkryłam dlaczego tak było. Po prostu podręczniki do historii były i są nudne jak flaki z olejem! Jakieś daty, jakieś nazwiska, jakieś wydarzenia - wszystko przypadkowe, bez związku przyczynowo - skutkowego. Historia jest ciekawa kiedy stoją za nią prawdziwi ludzie, ich losy, wydarzenia; kiedy ma posmak pikanterii, skandalu, kiedy poznajemy ją zza kuluarów - po prostu wtedy tylko zaczyna nas "grzać", obchodzić.
Autor "Śladami zapomnianych bohaterów" funduje nam na łamach książki mnóstwo historii o ludziach gdzieś zagubionych ulotnej pamięci, chcąc pamięć o nich podtrzymać. Opowieści tych jest mnóstwo, napisanych krótko, 3-5 stronicowych (przez co błyskawicznie się je czyta, ale w niektórych ten telegraficzny skrót przeszkadza). Urzekają one, niektóre są bardzo smutne, inne - mają szczęśliwe zakończenie (no, może prędzej słodko - gorzkie, jak to w życiu bywa). Tak, bo wszystkie one są prawdziwe, skrzętnie zebrane i przyzwoicie opisane.
Mnie najbardziej podobała się historia agenta 033B - wooow! O Polaku, który zaszkodził Niemcom w czasie wojny jak mało kto, którego niepospolita odwaga przekładała się na imponujące efekty! Są też historie bardzo smutne - o dwójce zakochanych w Auschwitz, którzy nie doczekali końca wojny, o rodzinie Ulmów skazanej na śmierć za pomoc Żydom, o jedynej kobiecie, lotniczce, która zginęła w Katyniu...
Niektóre opowieści są ... no, można je opowiadać jako anegdoty - co mnie na pewno się zdarzy - jak ta, o Japońskim żołnierzu, który przez kilkadziesiąt lat przesiedział w filipińskim lesie, nie wierząc w koniec wojny.
Nie będę więcej omawiać, ale bardzo zachęcam do przeczytania i zapoznania się z losami niezwykłych ludzi, ich odwadze, sile ducha. No dobra, muszę jeszcze wspomnieć o tym, jak lekarz z okolic Rozwadowa odkrył, że pewna bakteria daje objawy bardzo podobne do tyfusu, przez co nabrał niemieckich lekarzy i ocalił praktycznie całą okolicę lub oddziale głuchoniemych, walczących min. w Powstaniu Warszawskim. Takie historie naprawdę krzepią (może i naszą polską dumę narodową, ale zbyt wiele widzę w Polakach jakiegoś dziwnego mesjanizmu, do tej pory trwającego, żeby to przyznać), ale krzepią przede wszystkim poczucie człowieczeństwa, sumienie, moralność - warto być przyzwoitym, dobrym człowiekiem. Polecam - ta książka to niezawodny prezent, nawet dla kogoś, kto twierdzi, że nie interesuje się historią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz